niedziela, 16 grudnia 2018

Stacja Wolność nadawała z Mazur

Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)
Mragowo od lat kojarzy się głównie z country. Ostatnio mit ten próbował obalić Dezerter i chyba się nawet udało skruszyć mur. Ale parę cegieł zostało jeszcze do wyburzenia. Na szczęście Łukasz z klubu Ceglana (nomen omen) próbuje kuć mur... tfu... żelazo póki gorące.. Jest szansa, bo sam Piknik Country zdaje się mieć swoje najlepsze lata za sobą - to raz. Dwa, że zapraszając takie zespoły jak wspomniany Dezerter, Kaliber 44 czy Farben Lehre pokazują, że w tym mieście inne gatunki też mają prawo bytu.

Sobotni wieczór rozpoczął zespół Londyn '70 z Podlasia. Podczas serii koncertów spod znaku "Kultury Troche w..." była możliwość zrobienia ich w Kętrzynie. Nie pamiętam dlaczego wtedy to nie wypaliło. Szkoda, bo patrząc na ten mrągowski koncert Londyn '70 byłoby pewnie ostre wpier#$#&@dol. Ale to se nevrati, jak mawiają nasi południowi sąsiedzi. Nie ma co rozpaczać.

W Ceglanej Londyńczycy pokazali jak się gra punka, a mrągowianie pokazali jak się siedzi przy stolikach. Parkiet prawie pusty, za to przy stolikach konsumpcja na całego. Dopiero pod koniec koncertu pojawili się pierwsi zamiejscowi. Widać było przyczajówę na co lepsze miejsca przy barierkach, ale jeszcze z dystansem, bo przecież na scenie nieznana kapela :)

Londyn '70 (fot. Marek Szymański)

Londyn '70 (fot. Marek Szymański)

Londyn '70 (fot. Marek Szymański)

Londyn '70 (fot. Marek Szymański)

Na szczęście czwórka punków z Hajnówki nikogo nie pogryzła. Dłuższa chwila na zainstalowanie się gwiazdy wieczoru i... poszło! Koncerty Farben Lehre nie schodzą poniżej pewnego poziomu i tak też było w Mrągowie. W setliście aż roiło się od numerów z wydanej we wrześniu płyty "Stacja Wolność", ale nie zabrakło kilku klasyków. Rozbawiona publika śpiewała razem z Wojtkiem. Frontman FL uśmiechnięty, jak zwykle. Widać, że to go kręci, że scena to jego życie. Czasem jak się patrzy na niektóre "gwiazdy" to ta radość jest mocno nieszczera. Tu nie mowy o fałszu. Szczerość przekazu, szacunek do ludzi, którzy przychodzą na koncerty. Bez gwiazdorzenia.

Farben Lehre kołysało w różnych tempach. Utwory z najnowszej płyty świetnie wchodzą na żywo. Ale w końcu nadszedł moment rozstania. Było do przewidzenia, że publiczność łatwo nie da zejść ze sceny muzykom. Na bis poleciały m.in. "Helikoptery", "Matura" i niezawodne "Spodnie z GS-u". W sumie sześć numerów ponad plan. Zmęczenie, ale i zadowolenie czuć było po obu stronach barierek. Potem tradycyjnie wspólne zdjęcia, autografy, itp. Intuicja podpowiada mi, że na kolejny koncert Farben Lehre Mrągowo nie będzie musiało czekać następnych 32 lat.

Koncert odbył sie 15 gridnia w klubie Ceglana w Mrągowie.

Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)
Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)
Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)
 
Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)
fot. Marek Szymański

Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)
Farben Lehre w Mrągowie (fot. Marek Szymański)

niedziela, 9 grudnia 2018

Taki kaliber to nie przelewki

Koncert Kalibra miał być pierwszym moim spotkaniem z tym składem. Oczekiwań większych nie miałem, bo w sumie nie wychowałem się na ich muzyce, ale ciekawość wzięła górę i zaprowadziła do Ceglanej.

Na miejscu zdałem sobie sprawę, że nie jest to moje towarzystwo. Z szacunkiem przebrnąłem przez supporty, z których moją uwagę zwróciła tylko dwójka raperów z Kętrzyna. Chłopaki nazywają się Tyłem Naprzód, ale o dziwo nie noszą spodni jak Kriss Kross :)

O pozostałych rozgrzewaczach nie wypowiadam się, bo to nie moja bajka. Ziomeczki pod sceną dobrze reagowali, więc pewnie chłopaki są ok. Ja czekałem na Kalibra. W końcu wyszli. Nie bywam co dzień na hip-hopowych koncertach, ale oprawa fajna. Strasznie brzęczały mikrofony, ale podobno tak miało być. Możliwe. Myślałem, że przez w tej muzie przekaz leci przez teksty, ale może ktoś założył, że wszyscy na sali znają poezję chłopaków na pamięć? Może...

Gdzieś tam w trakcie koncertu padło "jesteśmy już ćwierć wieku na tej scenie" i to było widać. Kontrast pomiędzy K44 a supportami był jednak duży, jak na moje oko. Ale wcześniej na scenie "produkowała się" głównie młodzież, dlatego trzeba zostawić tu jakiś margines. Cieszę się jedynie, że za tydzień nie muszę na hip-hop. Ten jeden raz zaspokoił mój głód na długo.
MarSz

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

środa, 21 listopada 2018

Krótko: Jacek Dewódzki Band "Live Radio Rzeszów"

JACEK DEWÓDZKI BANDLive Radio Rzeszów

Sięgam po tegoroczny krążek Jacka Dewódzkiego dość często. Po pierwsze utwory, które się na nim znalazły są przyswajalne, po drugie znaczna część z nich jest wszem i wobec znana. Już pierwszy utwór „Kilka zdartych płyt” powoduje, że noga sama potupuje. Oparty na klasyku „Satisfaction” zespołu, którego nazwy chyba wymieniać nie trzeba. Do tego ten charakterystyczny, chropowaty, bluesowy wokal Jacka. Na płycie jest jeszcze kilka ważnych w historii rocka i bluesa utworów. Choćby „Learning To Fly” Toma Petty'ego albo „Rockin' In the Free World” Neila Younga. Nie mogło zabraknąć też klasycznych utworów DŻEMU, gdzie Dewódzki przez ładnych kilka lat był wokalistą. Na pierwszy rzut poszedł „To ja złodziej” z filmu, do którego wokalista zaśpiewał, a zaraz potem są jeszcze „Naiwne pytania”. Płyta „Live Radio Rzeszów” zawiera łącznie dziesięć utworów, emanujących pozytywnymi emocjami. Ich dobór to dla mnie „strzał w dziesiątkę”. Album brzmi zawodowo, także za sprawą instrumentalistów, którzy towarzyszą Dewódzkiemu od lat. Szczególne wrażenie robią świetne sola gitarowe w wykonaniu Andrzeja Paprota. Ale traktując ten krążek jako przystawkę do autorskiego albumu zespołu JACEK DEWÓDZKI BAND naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Wręcz przeciwnie. Warto posłuchać.

MarSz

poniedziałek, 19 listopada 2018

Stand-up w Ceglanej: Jurkiewicz & Walos & Jakszewicz

To będzie już 22. Stand-Up w Ceglanej. 23 listopada (piątek) pojawią się Cezary Jurkiewicz, Bartek Walos i Arkadiusz „Jaksa” Jakszewicz. Prowadzenie Krzysztof Sawczuk.



Cezary Jurkiewicz wywala swoją brudną duszę na lewą stronę. Komik wystąpi z programem „Dobra Nowina. Czarek wyjdzie na scenę ponarzekać na rzeczywistość, którą tworzy nasze społeczeństwo. Będzie obwiniał o to... publiczność.

Bartek Walos to Indiana Jones sceny kawiarniano-barowej. Leniwy, ale zdolny, człowiek bardziej słowa niż czynu. Poławiacz pereł, miłośnik pizzy, ramenu i pierożków.

Arkadiusz „Jaksa” Jakszewicz w życiu czuje się jak ryba w kosmosie. Zwinna postać o niezgrabnych ruchach i otwartym na oścież umyśle. Nie wiadomo co tam do głowy wleci, ale zostaje na porządne kilka minut. Obserwator cudzego życia, animator swojego. Gada z ludźmi, zwierzętami i... samym sobą.

Bilety w klubie i na www.kupbilecik.pl.

Krótko: Lady Pank "LP 1"

LADY PANK — LP 1

Któż nie pamięta hitów nad hitami z pierwszej płyty LADY PANK? Słynnych „Kryzysowej narzeczonej” i „Fabryki małp”, kultowego „Mniej niż zero”, czy wreszcie genialnego w swojej prostocie „Vademecum skauta”? Chyba nie ma nikogo takiego, a przynajmniej nie w moim otoczeniu ;)
Tymczasem muzycy skrzyknęli się, by po 25 latach ponownie nagrać utwory, które przyniosły im sławę (i pieniądze też, choć tu teorie krążą różne). Ale żeby nie było za łatwo nieśmiertelny duet Panasewicz & Borysewicz zaprosił do udziału swoich kolegów — artystów. I tu niespodzianek kilka, bo po pierwsze na liście gości pojawili się chociażby Grzegorz Markowski (z nie mniej kultowego PERFECTU) i Lech Janerka, a z drugiej strony „młodzież” — Zalewski, Organek, itd. Najbardziej pozytywnym zaskoczeniem dla mnie, jako słuchacza, było wykonanie „Tańcz głupia, tańcz” z Maciejem Maleńczukiem w roli wokalisty. Za rozczarowanie uznaję z kolei „Wciąż bardziej obcy” — mój ulubiony utwór „bladych panków”, tym razem z Rojkiem na wokalu.
Ogólnie płyta jest odświeżona i brzmi całkiem nieźle. Myślę też, że gdyby pojawiła się po raz pierwszy mogłaby zwojować listy przebojów. Chociaż kiedyś to były jednak inne czasy...

MarSz

Stand-Up Rycerz zaprasza: Kołecki & Minkiewicz

Kolejny wieczór ze Stand-Up Rycerz. Tym razem do Reszla przyjadą Tomasz Kołecki i Mieszko Minkiewicz. W piątek 23 listopada imprezę poprowadzi tradycyjnie Maciek Brudzewski.



Mówi się, że Tomek Kołecki jest jednym z najlepszych komików młodego pokolenia. Ze swoimi występami zjeździł już całą Polskę i trochę Europy. Obecnie jeździ ze swoim drugim programem solowym „Warto mieć wymówkę”. Poprzedni „Nie o różach, nie o bratkach” można zobaczyć TUTAJ.

Mieszko Minkiewicz ma na koncie wiele nagród na festiwalach komediowych. Występował m.in. na antenie Polsatu, TVP2, TVP Rozrywka i Comedy Central.

niedziela, 18 listopada 2018

Sagittarius pokazał jak się gra dobrą muzykę

Pochodzący z południa Polski zespół SAGITTARIUS istnieje z przerwami od blisko 40 lat. Muzycy pod wodzą gitarzysty i wokalisty Roberta Lubery grają to co czują najlepiej — bluesa. W muzyce tego kwartetu czuć inspiracje Tadeuszem Nalepą, z którym SAGITTARIUS grywał wielokrotnie, a sam lider do dziś na scenie spotyka się z Piotrem Nalepą — synem Tadeusza i Miry Kubasińskiej.
Teraz jednak Robert przyjechał z gitarzystą Andrzejem Paprotem oraz sekcyjnymi — basistą o kamiennej twarzy Andrzejem Kosiorowskim i perkusistą Mariuszem Moskalewiczem. Czwórka z Nowej Dęby w mrągowskim klubie Ceglana zagrała w dwóch setach. Podpierając się m.in. utworami wspomnianego acz nieodżałowanego T. Nalepy i Claptonem, SAGITTARIUS odwalił świetny koncert. Oczywiście nie zabrakło utworów z ich repertuaru, w tym „Starego jeepa” (ale energia!), „Bocznego toru” i „Kołysanki dla mojego syna”. To tylko część tytułów, bo koncert trwał jakieś dwie godziny. Muzycy zebrali gromkie i zasłużone brawa, poleciały bisy i... to byłoby na tyle.

MarSz
Koncert odbył się 16 listopada 2018 w klubie Ceglana w Mrągowie.
fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

fot. Marek Szymański

Rockiem w Ogień! Kętrzyn pomaga pogorzelcom ze Srokowa

Zapraszamy na koncert charytatywny „ROCKIEM W OGIEŃ”. Podczas imprezy odbędzie się zbiórka pieniędzy dla pogorzelców ze Srokowa.

Nad projektem czuwa Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie „Wszyscy Powinni Mieć Równe Szanse

Zagrają:

Kętrzyn - City Club
23.11.2018
godz. 20.00
Wjazd/cegiełka

MOLLY MALONE'S
Molly Malone's to zespół łączący elementy folku celtyckiego z punk rockiem. Idea zespołu narodziła się w głowach Jarka „Kwiatka” Kwiatkowskiego oraz Bartka „Konia” Biwejnisa, którzy po doświadczeniach w punk rockowych formacjach oraz szantowych kapelach postanowili irlandzkie melodie grane na akordeonie i skrzypcach wkomponować w punk rockowe utwory.

Podstawowy skład zespołu punk rockowego uzupełniają instrumenty tradycyjne dla celtyckiej muzyki ludowej, co tworzy doskonałą muzyczną mieszankę. Teksty w języku polskim pisane przez przyjaciół zespołu są charakterystycznym elementem w Molly Malone's, który jest dodatkowym walorem w kontakcie z publicznością. Zespół w swojej twórczości akcentuje przywiązanie do Mazur i stara się godnie reprezentować swoją małą ojczyznę.

W przerwach między koncertami wiosną 2011 roku zespół zarejestrował swoje pierwsze autorskie kompozycje, które w 2012 roku wydaje na miniCD pod logiem North East Records. Cztery utwory są wizytówką Molly Malone's i doskonale ukazują kierunek w jakim podąża zespół. Jesienią 2012 roku po niespełna trzech latach działalności w olsztyńskim Studio X muzycy rozpoczęli rejestrację swojej pierwszej długiej płyty pt. „Obłęd”, która ukazała się nakładem Lou&Rocked Boys 17 marca 2013. Promocja płyty odbyła się na kilkunastu koncertach w Polsce w ramach wiosennej trasy Folk Punk Tour 2013.

Po licznych występach z krajową czołówką, Molly Malone's supportowali na koncertach w Polsce takie gwiazdy gatunku jak Dropkick Murphys oraz Street Dogs z USA, a także kanadyjskie The Dreadnoughts czy The Real McKenzies.

PULSE GENERATION
Grupa Pulse Generation nie wzięła się znikąd. — Jesteśmy z reggae od samego początku. Kilku z nas jeszcze z czasów, gdy na scenie królował Izrael i rodził się Jarocin. Zanim pojawił się Pulse Generation graliśmy w lokalnych grupach reggae — mówią o sobie. — Spotkaliśmy się po raz pierwszy w 2008 roku na bębniarskim jam session w Czerwonych Koszarach podczas Ostróda Reggae Festival, ale dopiero blisko 10 lat później zebraliśmy się w składzie, który jest już niezniszczalny. W dalszym ciągu jesteśmy związani z ruchem rasta. Wokalista pisał nawet pracę dyplomową o ruchu w Polsce.

Jak przyznają wywodzący się z Reszla i Biskupca muzycy wyrośli z używek, a Jah stał się dla nich symbolem bardzo szeroko pojętej wolności i miłości niż mówi Biblia i moda. — Mamy dzieci i rodziny. Część z nas zgoliła dredy z powodu łysienia, ale są one zakorzenione głębiej niż cebulki włosów — przyznają. Nie stronią od grania charytatywnie lub za sam zwrot kosztów dojazdu. — Nie ulegamy modom i gramy muzykę, którą kochamy. Nie musimy nikogo gonić i mamy dzięki temu wolną rękę i twórczą swobodę. Nasze piosenki zawsze niosą przekaz.

Marzyli o występie na ostródzkim festiwalu, bo jako miłośnicy reggae goszczą na nim od samego początku. W tym roku te ich marzenia się ziściły — zespół Pulse Generation znalazł się w finałowej piątce konkursu Czwórka Reggae Contest ORF 2018.