niedziela, 17 sierpnia 2014

Beats of Freedom - Zew Wolności w Kętrzynie!

Beats of Freedom - Zew Wolności
W sobotę 16 sierpnia Kętrzyn gościł mega wydarzenie - Beats of Freedom. Impreza zorganizowana przez Kętrzyńskie Centrum Kultury, zainicjowana przez Krzyśka Skibę (Big Cyc) i Piotrka Pietrasa (City Club). A i Promocja Kultury Troche... miała swój malutki, tyciutki udział w tym wydarzeniu (vide udział Jabberwocky).

Nazwa przedsięwzięcia została zaczerpnięta z tytułu filmu Leszka Gnoińskiego i Wojciecha Słoty, a idea nawiązuje do sporu na linii Ukraina-Rosja (czy raczej Rosja-Ukraina) i chęci pokazania, że polityka swoje, a "bratnie narody" swoje. Dlatego nie mogło zabraknąć zespołów z Polski, Ukrainy i Rosji.
Jako pierwsi zagrali "nasi" - zespół Jabberwocky. Chłopaki z Augustowa bez skrepowania podeszli do sprawy i powoli acz skutecznie podbijali kętrzyńską publikę. Ze sceny było słychać sporo dobrego rocka, odrobinę reggae, trochę ska - ogólnie ciekawa podkładka pod to, co dopiero miało nastąpić. Ale trzeba przyznać, że support z Polski dał radę...
Jabberwocky
Następny na scenie pojawił się rosyjski Parovoz. Chyba sporo ludzi na nich czekało, a w zasadzie na ich "szlagier" o "naszych" wspaniałych marketach na L i na B - szkoda tylko, że jeden jest niemiecki a drugi portugalski (hi hi hi). Zanim ten utwór nastąpił Parovoz w ogóle dał się chyba polubić. Ich muzyka oparta na rockowym brzmieniu i punk rockowym podejściu została zaakceptowana przez miejscowych.
Parovoz
Parovoz
Parovoz
W końcu i pod sceną zaczęło się coś dziać. Pod koniec występu muzycy z Kaliningradu zagrali długo wyczekiwany hicior o dźwięcznym tytule "Biedronka", ale istne szaleństwo rozpętał dopiero "Berlin Zachodni" z gościnnym udziałem chłopaków z Big Cyca.
Parovoz feat. Big Cyc
Parovoz feat. Big Cyc
Jako trzeci na scenie pojawił się ukraiński zespół Haydamaky. Wygolone głowy wszystkich muzyków sprawiły, że przez chwilę zapachniało "Ogniem i mieczem". Nie dziwi mnie wcale fakt, że członkowie grupy czują się mocno związani z Majdanem. Kozacka krew!
Haydamaky
Na scenie nie wyczułem jednak tak wielkich emocji, których się spodziewałem. Krew się nie polała, chociaż potu na pewno nie zabrakło. Ale i tak ogień był, a zagęszczenie pod sceną wskazywało, że ludziom się podoba.
Haydamaky
Pod koniec występu Haydamaków deszcz przerzedził publiczność, co nie przeszkodziło "gwoździowi programu" w zagraniu bezsprzecznie najlepszego tego wieczora koncertu. Big Cyc pokazał, że dobra zabawa to ich specjalność. Najważniejsze, że po dwudziestu pięciu latach wspólnego grania ci goście wciąż sami świetnie się bawią. Wariackie teksty Skiby (który tak w ogóle pełnił także rolę konferansjera podczas całej imprezy) i przebrania dopełniają całości. Poleciały utwory stare i... jeszcze starsze. Na pewno fani pierwszej płyty okraszonej okładką z Leninem z irokezem na głowie nie mogą czuć się zawiedzeni. Poleciała nawet "Ballada o smutnym skinie"! A pod sceną wrzało. Co chwila było słychać aplauz po skończonym właśnie utworze i wielka radość po zapowiedzi kolejnego...
Big Cyc
Big Cyc
Big Cyc
Big Cyc
Big Cyc
Big Cyc i najlepsza publika na świecie :)
Big Cyc
Big Cyc - Jarocin?
moherowy Big Cyc
Big Cyc
Big Cyc
Big Cyc
Impreza skończyła się jeszcze przed północą. Wrażenia na pewno pozytywne. Czy temat "wspólnoty narodów" zaskoczy? Czy w przyszłym roku odbędzie się Beats of Freedom II? Oby, bo idea jest słuszna!!!
Big Cyc. I koniec.