RECENZJA

DR WATT - Changes
prod. Dr Watt, lp 2014

Program: 01. The Power of Words, 02. It Isn't You, 03. Give Up, 04. Por Favor, 05. Love And Hate, 06. War, 07. Romeo And Juliet, 08. Changes

DR WATT ma w Kętrzynie swoich wiernych i oddanych fanów, którym długo było dane czekać na ten krążek, oj długo. Pięć utworów naszej lokalnej "gwiazdeczki" znalazło się co prawda na kompilacji poświęconej "Konfrontacjom'2013", jednak to nie to samo, co oficjalna płyta z logiem zespołu. Tymczasem od pewnego czasu po mieście krążyła plotka, jakoby "Wattowcy" szykowali debiutancki album. W podziemiach Kętrzyńskiego Centrum Kultury ze Sławkiem Szuszczewiczem za sterami zmontowanych zostało co najmniej osiem kompozycji. Co najmniej, ponieważ tyle znalazło się już na płycie, ale inna plotka głosi, że podczas sesji coś tam jeszcze zostało zrealizowane. Nieważne - 21 czerwca 2014 roku wszyscy fani doczekali premiery "Changes" i to nie w byle jakich okolicznościach. Zespół zagrał wtedy jako support bezpośrednio przed TSA!
Debiutancka płyta DR WATTA zaczyna się od intro, które przechodzi w "The Power of Words". Jeszcze jest bez fajerwerków, ale czuć, że mocne, hardrockowe brzmienie z elementami klasycznego metalu to jest to, co muzykom DR WATT towarzyszy od wielu lat. I tak "It Isn't You", do którego powstał profesjonalny teledysk, to następny kawał porządnego, rockowego grania. Numer ten już znałem, dlatego nie wywołał u mnie jakichś ekstatycznych emocji. Fakt, gitara Pawła fajnie tam sobie pracuje, ogólnie utwór pulsuje, ale póki co to nie jest mój faworyt. Podobnie jak następny "Give Up", choć i on jest ok. W "Por Favor" z kolei zaleciało naprawdę latami osiemdziesiątymi. I wokalnie i muzycznie. Dla mnie bomba! Bardziej mi się ten kawałek podoba niż kolejny. Za to zatrzymuję się na dłużej przy "War". Ta ballada naprawdę robi na mnie wrażenie, podobnie jak klip do niej. Szkoda, że nie ma w niej trochę więcej powera. Gdyby tak końcówkę rozbujać, jak to ze swoimi balladami robiła kiedyś METALLICA to byłaby moc! Ale "War" to nie jest jeszcze mój faworyt na płycie. Jest nim dopiero zamykający ją, tytułowy kawałek, w którym zmiany tempa budują klimat. Jak tak po zmianach ma brzmieć DR WATT to ja już czekam!
Podsumowując "Changes" muszę jednak coś jeszcze dodać od siebie. Scena hard & heavy w naszym kraju nie rodzi dobrych kapel aż tak często. Szkoda by było, gdyby zespół ograniczył się tylko do grania w Kętrzynie. Panowie, kierujcie się teraz na głęboką wodę, bo dacie tam sobie radę! Chyba, że wystarcza Wam lokalna "sława"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz