RECENZJA

DHWESHA - Yuddhabhumi *
prod. Dhwesha, demo 2012

Program: 01. Sattva Bali, 02. Yuddhabhumi, 03. Hoy! Sala, 04. Neeney Aalu, 05. Ugra Narasimha, 06. Dhwesha

Pomyślałem sobie, że skoro jeszcze niedawno pisałem o kapeli, która nazywała się PUKI ’MAHLU to idąc za ciosem pojadę z DHEWSHĄ. Dlaczego? Zespół pochodzi z Indii i choćby przez to jest równie oryginalny jak nazwa bydgoskiej kamandy.
A co z muzyką? Ano tu już nie jest aż tak oryginalnie. Niby to jest Death Metal, jednak taki typowy. Muzyka gostków z Indii podjeżdża starym BOLT THROWER, czyli zapachniało old schoolem. I chyba nie ma co ukrywać, DHWESHA gra oldschollowy Death Metal właśnie z okolic wspomnianych Brytyjczyków. Miejscami są totalne zwolnienia, riffy tnące przez łeb no i odpowiedni ciężar. Dla maniaka takiego grania chłopaki z Indii (Indianie? heh) powinni być ciekawym zjawiskiem. Niezłe, choć wysłużone pomysły przewijają sie przez „Yuddhabhumi”, szczególnie przez utwór tytułowy. Wydaje mi się, że nawet niedawno gdzieś słyszałem niektóre patenty, a już na pewno coś podobnego. Ale w końcu w przypadku tego gatunku chyba wszystko już zostało odegrane, więc nie powinno to nikogo dziwić, że skojarzenia będą się pojawiać. Nie posądzam kapeli o zżynkę, a jeśli już to co najwyżej o podążanie dawno przetartymi ścieżkami. Jednak muzyka DHWESHA i tak nieźle wali po ryju. I tego się, kochany, trzymajmy!
Jeśli komuś ta recenzja przypadła do gustu niech pisze do Bartka z Till You Fukkin Bleed Records. To on miał DHWESHĘ u siebie na składzie!

* materiał nadesłany z Till You Fukkin Bleed Records...

Kontakt:

PS: Recenzja powstała na potrzeby Deathicism'zine VII, który nie doczekał się jednak daty swojej premiery...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz